Dzień 4... Polaryzacja.Droga do Zgierza była na dużych emocjach skierowanych na lalkę, która kilka razy dostała w twarz, później pojawił się buziak, przytulenie lalki i słowa: "przepraszam, już więcej nie będę, nie chciałam"...ale o zgrozo! Korona lalki lekko się przesunęła i od razu pojawiło się uderzenie tak mocne, że lalka upadła, w tym momencie "miała być idealna"... "czemu ciocia kupiła mi tę lalkę? WCZORAJ była INNA! A dziś jej nie nawidzę!" I tu padły jesze inne słowa ale ich nie zacytuję... a po chwili "jo, teraz może ciocia lalki będzie broniła?!"... myślę sobie, że tak ale podają już kolejne słowa: "ona jest z plastiku i nic nie czuje!"... Dojechałyśmy na miejsce.... zabieg i powrót. Koszmarny korek na trasie Zgierz-Chełmno :( ale o dziwo w drodze powrotnej Jessica "zgasła" nastała cisza... długa cisza, przez chwilę zastanawiałam się czy może zasnęła ale nie... w ciszy rozglądała się oraz za szybą auta podziwiała krajobrazy, nawet kilkukilometrowy korek nie zrobił na Niej żadnego wrażenie, ciało nie było już napięte...odpoczywało. To był jednak dobry dzień...w domku czekał już na nas pyszny obiad (dziękuję dziewczyny i chłopcy