Nasz ogródek choć malutki jest uwielbiany przez dzieciaki.wczoraj odkryli jego małych mieszkańców . Po ostatnim deszczu wypełzło bardzo dużo bez skorupowych ślimaków ,które pożerają dosłownie wszystko co zielone. Zastanawiając się głośno co zrobić by humanitarnie ale skutecznie się ich pozbyć żartowałam że trzeba je wyprowadzić. Moje maluchy spojrzały po sobie i pognały do ogródka.W sumie to byłam zadowolona bo w domu chwila spokoju. Po jakimś czasie młody rodzynek przyszedł i poprosił o ser. Pomyślałam że zgłodniał ,więc zaproponowałam że zrobię mu kanapkę a on na to....oj ciocia ty nie wiesz? . Ale czego nie wiem? Spytałam z zaciekawieniem. Że to dla ślimaczkow bo my zrobiliśmy im domek i chcemy żeby pokazały nam rożki. Całkowicie skołowana nie załapałam o czym mówi młody. .No bo chciałaś je wyprowadzić do innego domku więc my go zrobiliśmy im taki fajny o teraz potrzebujemy serk żeby je nakarmić. Młody dostał sałatę na obiad dla ślimaków ,niby fajnie bo dzieci zadowolone. Nie pozbyłam się ślimaków i zastanawiam się czy do sałatkowego eldorado nie przypelznie ich więcej. No cóż wyprowadzka była nie daleka a zielone roślinki ogródkowe zł dalej w niebezpieczeństwie.... No cóż dzieci zadowolone ze wyprowadziły ślimaki i cieszę się że nie wpadły na pomysł by wyprowadzać je na spacerek